"Obiecuje, że już nigdy tego nie zrobię!!!"... Ile razy sobie to mówiłeś gdy powtarzałeś wciąż te same błędy na giełdzie, które doprowadzały do strat, zerowania konta lub czasem do realizacji zysku, ale niezgodnie z Twoimi założeniami?
Gdyby...
Gdyby...
Gdyby...
Gdybać na giełdzie jest najłatwiej. Ale od gdybania kasa do kieszeni Ci nie wpadnie. No chyba, że jesteś analitykiem pracującym dla domu maklerskiego. Wtedy gdybać musisz.
Ja swoje gdybanie odbębniłem. Ponad 10 lat temu. Stąd dwa razy straciłem cala kasę. Ale tamto gdybanie było inne. Gdybałem o tym by szybko zarobić, stąd podejmowałem na rynku błędne decyzje. Zawsze było mi za mało, a jedna pozycja miała przecież ustawić mnie na całe życie.
Później tego gdybania było mniej. I zmieniła się jego treść.
"Gdybym potrzymał tą pozycję godzinę dłużej".
"Gdybym miał ciut dłuższego stopa".
"Gdybym otworzył większa pozycje".
"Gdyby tak ponuro za oknem nie było to pewnie byłaby lepsza sesja".
Merytoryka mojego gdybania się zmieniła. Trochę więcej w tym było szukania jakiejś powtarzalności. A od tego cienka granica by coś wprowadzić w życie i nie musieć już gdybać. Ale dalej gdybaniem potrafiłem wyjaśnić jakieś niepowodzenie.
Czy jest Ci czasem wstyd?
Mi było, a i czasem jest dalej. Wstyd kiedy mówię sobie jak poprowadzę dana pozycje, a w trakcie gry zmieniam plan (nie ze względu na zmianę warunków na rynku) i w efekcie zarabiam mniej. Jeszcze bardziej mi wstyd gdy kolejnego dnia scenariusz powtarzam.
Lecz w końcu pojawia się sesja w której pokonuje ta barierę w głowie i mogę powiedzieć "zajebiście Tomek, w końcu". I zostawiam te zdarzenia daleko za mną.
Wstyd mi czasem gdy przesuwam stop loss. Wiem doskonale czym to się skończy, ale jakieś wewnętrzne ja mówi, że dziś wróci. A już wiem, że to dzień kiedy należy mi się większy wpiernicz na rynku dzięki czemu nabiorę trochę pokory. Bo doświadczenie mówi, że przesuwanie stopa wychodzi na dobre rzadko. :)
Przestałem gdybać
Jakiś ten proces samoczynnie nastąpił. Po cholerę mi przeżywać 'co by było gdyby' skoro tego już nie ma.
Skupiłem się na dopracowaniu wejść. Następnie dopracowaniu wyjść bo to one były zwykle problemem, przez który nie potrafiłem zmaksymalizować zysku. Przestałem wierzyć w typowy 'sky is the limit'. Wyznaczyłem sobie pewne granice, jasne założenia tego jak tremuje.
Co wnosiło moje "heh miałem ja z 23.45$ na longu, wyszedłem po 23.88$, a ona już do 25.45$ doszła". Chyba tylko frustrację. Zmieniłem to na dłuższe trzymanie pozycji oraz umiejętność otwarcia kolejnej gdy pojawi się ku temu setup. To duży problem u wielu osób które na początku trendu otworzą pozycje, zrealizują zysk, a spółka leci dalej. Nie wejdą drugi raz bo mówią "miałem ja niżej to gdzie mi tu trza otwierać pozycje".
Alarm
Gdy powtarzam 2 razy pod rząd podobny błąd, złe wyjście itp. z automatu włączam taki alarm w głowie. By odpuścić, odejść od kompa, odpocząć. Mnie to pomaga by się szybko zdystansować i wrócić do tradingu skoncentrowany i uspokojony.
Jak jest u Ciebie?
A ty co obiecujesz sobie ze już nigdy nie zrobisz? Jak to jest z Twoim gdybaniem?
Z tym obiecywaniem sobie czegoś jest jak z tym na imprezie: "ja już dzisiaj nie pije" po czym walisz kolejny kielonek wódki. Mało w tym konsekwencji. A bez niej w tradingu jest ciężko na dłuższą metę.
Zmień obiecywanie na realne wprowadzenie czegoś w życie. Nikt za Ciebie tego nie zrobi. Nikt Cie do tego nie zmusi. To Ty musisz zareagować i podjąć dobre kroki.