Dawniej w celu zakupu akcji inwestor musiał wybrać się do domu maklerskiego. Później system ten udoskonalono. Do złożenia zlecenia wystarczał jeden telefon. Oba te rozwiązania były jednak niedoskonałe i podatne na błąd ludzki. Dziś kontakt z rynkiem utrzymujemy poprzez ekran komputera. Naturalnie trudno wyobrazić nam sobie powrót do któregoś z poprzednich nieefektywnych systemów. Dziś jednak obserwujemy kolejną zmianę warty – tym razem człowiek z komputerem zostaje zastąpiony przez sam komputer.
Przez ostatnie lata oblicze giełdy zmieniło się nie do poznania. Najpierw Stany Zjednoczone, a następnie reszta świata, były świadkami postępującej matematyzacji rynków finansowych. Fizycy i matematycy stali się nie mniej potrzebni niż traderzy. Rozwój nauk komputerowych umożliwił też zastosowanie wielu rozwiązań komputerowych na giełdzie. Rozpoczął się napływ informatyków, który zapoczątkował masowe wykorzystanie algorytmów do zmagań giełdowych.
Mianem tradingu algorytmicznego, bądź automatycznego, określa się wykorzystywanie algorytmu (zestawu reguł postępowania w danej sytuacji), który umożliwia komputerowi samodzielną decyzję o kupnie i sprzedaży danego aktywa. Zestaw reguł może być prosty lub dowolnie skomplikowany. Wszystko zależy od inwencji inwestora opracowującego algorytm.
Obecnie handel papierami wartościowymi odbywa się coraz szybciej, a szanse arbitrażu znikają często w ułamku sekundy. Dawniej od złożenia zlecenia do wykonania mijało parę minut. W 2005 roku 10,1 sekundy. 4 lata później wynik zmalał do 1 milisekundy. Jest to czas reakcji nieosiągalny dla ludzi, a wszystko wskazuje na to, że będzie on ciągle malał. Człowiek odpadł z tej walki, a w tej chwili algorytmy ścigają się jedynie między sobą. Prędkość ta nie jest bez znaczenia. Jedynie odpowiednio szybki algorytm jest w stanie pobrać dane z giełdy, przeanalizować je, znaleźć możliwości zarobku i zrealizować zlecenie przed pozostałymi graczami. Presja na zredukowanie czasu reakcji doprowadziła do tego, że część Wall Street zamienia się w serwerownie, a inwestorzy instytucjonalni walczą o to, by swoje komputery umieścić w tych samych centrach co komputery giełdowe i dzięki temu uzyskać parę kolejnych ułamków sekundy przewagi.
Koniec z emocjami
Komu z nas nie zdarzyło się trzymać się kurczowo danej pozycji, mimo iż cena stale spadała („zaraz się odbije”) bądź odczuwać niechęć do zrealizowania zysku z transakcji („jeszcze pójdzie w górę”) . Paradoks hazardzisty, efekt potwierdzenia, rachunkowość mentalna i cały szereg podobnych błędów poznawczych dotykają inwestora każdego dnia. Z wielu badań wynika, że na giełdzie najlepiej radzą sobie grupy zawodowe kojarzone z dyscypliną, np. byli wojskowi. Można z tego wyciągnąć wniosek, że trzymanie się obranego systemu jest dużo ważniejsze od stopnia dopracowania tego systemu. Za przeważającą część strat inwestora odpowiadają często emocje. Handel automatyczny jest doskonałym narzędziem, który pozwala zlikwidować, lub przynajmniej ograniczyć, wpływ tego czynnika na podejmowane decyzje.
Handel z prędkością światła
Specyficzną formą tradingu algorytmicznego jest high frequency trading (HFT), czasem tłumaczony jako handel błyskawiczny, bądź dosłownie, handel wysokich częstotliwości. System ten polega na wykonywaniu ogromnej liczby zleceń, przy czym zysk z każdego zlecenia jest bardzo mały, rzędu jednego pipsa (rynek forex) lub ułamków centów na akcje. Kluczem jest zauważanie minimalnych zmian cen umożliwiających zysk (mispricings) i szybkie wykorzystywanie tych zmian. Prędkości wymagane w tym systemie przekraczają możliwości ludzkiego inwestora. Z konieczności zatem system ten musi opierać się o handel automatyczny. Opisywana strategia nastawiona jest na bardzo krótkie trzymanie aktywów. W przypadku jednego z dużych graczy HFT, firmy Traderbot, średni czas między zakupem danego papieru a jego sprzedażą wynosi 11 sekund. Ten sam Tradebot w latach 2004-2008 nie zanotował ani jednego dnia ze stratą.
Warto uświadomić sobie, jak wielką część rynku stanowią gracze używający HFT. Na rynkach amerykańskich firmy te stanowią 2% wszystkich graczy instytucjonalnych, jednak odpowiadają za ok. 70% dziennego wolumenu na akcjach.
Mimo tak wielkiego udziału HFT (a może właśnie dlatego), system ten napotyka szereg kontrowersji. Zarzuca mu się między innymi manipulację cenami czy zwiększanie zmienności rynku. Głównym jednak powodem narastających niepokojów wokół HFT jest możliwość tzw. flash trading. Mianem tym określany jest chwilowy (ok. 30 milisekund) wgląd uczestników rynku w tabele nadchodzących zleceń. Innymi słowy, za pewną opłatą mamy możliwość wcześniej niż wszyscy wiedzieć, co zostanie umieszczone na arkuszu zleceń. Działające w przeciągu ułamków sekund systemy HFT mają możliwość zamienienia tej wiedzy w zyski (patrz Tabela 1). Wielu uczestników rynku uznaje to za legalną formę falstartu, lub nawet insider trading. W 2009 roku komisja SEC zaproponowała zdelegalizowanie tej formy aktywności rynkowej, jednak rozwiązanie to nie zostało przyjęte. Z powodu oburzenia inwestorów większość giełd zrezygnowała dobrowolnie z flash tradingu, jednak ciągle można z niego korzystać na przykład na giełdzie Direct Edge (9-12% rynku w USA).
Kryzys w mgnieniu oka
6 maja 2010 na otwarciu wartość DJIA wynosiła 10862,30. Od godziny 13:00 do 14:30 zaobserwować można było narastającą zmienność i nerwowość na rynku. O 14:42 indeks stracił ok. 350 punktów (3,2%) w stosunku do ceny otwarcia. Pięć minut później, o 14:47 spadł jednak do poziomu 9880,58 , co daje stratę 9,03%. W ciągu następnych kilkunastu minut rynek wrócił do poziomów z godziny 14:30, a ostatecznie dzień zamknął się na poziomie 10517,84, co daje stratę 3,17% w stosunku do ceny otwarcia.
Wydarzenia z tego dnia nazwano flash crash, bądź tez kryzysem 14:45. Jak się okazało, był to największy spadek i drugi największy ruch cenowy w ciągu dnia w historii DJIA. Przez pewien czas zagadką było, czym spowodowany był tak drastyczny spadek. Sugerowano między innymi błąd maklera, który przez przypadek złożył zbyt wielkie zlecenie sprzedaży dla akcji Procter&Gamble. Zainicjować to miało ogromne zlecenia składane przez automaty finansowe. Inna teoria zakładała że systemy HFT składały duże, agresywne zlecenia na spadki, a potem w obliczu wzrastającej zmienności wyłączyły się automatycznie, pozbawiając rynek płynności. Pierwszą teorię odrzucono w całości, w przypadku drugiej ustalono, iż HFT nie spowodowały krachu, lecz, wykorzystując początkowy ruch cen, przyczyniły się do pogorszenia sytuacji.
Zawartość czarnej skrzynki
Oczywiście używanie automatów umożliwia nam zaprojektowanie dowolnej metody inwestycyjnej opartej na analizie technicznej, fundamentalnej i innych. Warto jednak przyjrzeć się typowym strategiom używanym przez systemy algorytmiczne.
Pierwszym sposobem inwestowania jest arbitraż statystyczny. W jego przypadku staramy się zająć na rynku pozycję neutralną. Nasz portfel złożony jest z kilku do kilkudziesięciu (w pewnych przypadkach nawet kilkuset) aktywów wszelkiego rodzaju, począwszy od akcji poprzez instrumenty dłużne i pochodne, skończywszy na walutach i commodities. Kluczem jest taka konstrukcja portfela, by wyeliminować te rodzaje ryzyka, których nie możemy kontrolować (rynkowe, stopy procentowej, itp.). W ten sposób nasza stopa zwrotu zależy jedynie od regresji do średniej oraz ukrytych zależności między poszczególnymi aktywami. Powiązania te można jednak określić przy pomocy metod statystycznych i data mining.
Nie mniej ważną strategią HFT jest market making. Ta metoda inwestowania obejmuje składanie zleceń kupna i sprzedaży w celu zarobienia na spreadzie (różnicy) między ceną kupna i sprzedaży dla danego aktywa. Dla wielu firm korzystających z HFT jest to główna metoda zarabiania.
Automaty w Polsce
Narzędzia dla tradingu algorytmicznego były przez wiele lat opracowywane przez sowicie wynagradzanych statystyków i teoretyków i dostępne jedynie dla dużych graczy. Wreszcie jednak możliwości budowania automatów zawitały pod strzechy szeregowych inwestorów. Usługi te są oferowane między innymi przez domy maklerskie DM BOŚ i X-Trade Brokers. DM BOŚ oferuje swoim klientom platformę programistyczną bossaAPI. Za jej pomocą możliwa jest praca nad własną strategią automatycznego handlu i wykorzystywanie jej na GPW lub forex (BOSSAFX). XTB oferuje natomiast popularną platformę transakcyjna MetaTrader. Oba systemy korzystają z języka programowania MQL4.
Co przyniesie przyszłość?
Handel automatyczny dostarcza przydatnych narzędzi, eliminujących wiele codziennych problemów inwestora. Z każdym rokiem procent transakcji dokonywanych przez automaty finansowe rośnie. Czy zatem przyszłość przyniesie całkowite zastąpienie człowieka przez maszynę? Nie wydaje się to prawdopodobne. Można się jednak spodziewać zmiany roli inwestora, z osoby, która aktywnie uczestniczy w grze, na kogoś, kto opracowuje strategię wykonywaną przez komputer. Do czasu odkrycia prawdziwie sztucznej inteligencji algorytm musi być bowiem zaprojektowany przez człowieka.
Autor: Michał Zieliński